Za nami cztery intensywne dni. Otovice i wspaniała miejscówka u naszego przyjaciela Petra, czyli "statek" u podnóża Broumowskich Skał [Ścian]. Tutaj bardzo ciekawy zespół Kosmiku, mi momentami przypominający stary, węgierski Trottel [bas] i spotkania ze starymi znajomymi. Potem podróż do Pragi i świetna miejscówka Kaśtan, czyli centrum kulturalne z muzeum czechosłowackiego popu na parterze, kino, sala koncertowa, pracownie. Niestety samo muzeum było zamknięte. Ludzi sporo, a koncert Děti deště to chyba najlepszy ich koncert jaki widzieliśmy. To zespół walec, klawisze, bas, perkusja, trzy gitary, cztery wokale. Potem nocna podróż do pensjonatu w kierunku legendarnego Taboru. Rano śniadanie w rycerskiej gospodzie Památník, pivovar, hradní restaurace i muzeum Vítek z Prčice. Potem już Tabor, dla nas miasto głównie związane z czeską sceną [kapele C, Deverova Chyba i przede wszystkim Sabot]. Zwiedzanie wieży i muzeum, obiad i podróż do Czeskich Budejovic. Tutaj przecudowny klub Śiroko prowadzony przez przesympatyczną Agnieszkę i przede wszystkim wizyta w historycznym miejscu, gdzie od wielu lat funkcjonuje piwniarnia Restaurace Masné krámy. Ostatni dzień to długi przejazd do perełki, czyli miasta Kromieryż. I ponownie zwiedzanie miasta, kompleksu arcybiskupstwa, piękny pałac, ogrody, kościoły. Obiad, piwo, lody i koncert. Miejsce prowadzone od kilku lat przez mega fajna ekipę. Ludzi sporo, przed nami dwie bardzo fajne kapele, w tym młodzi zaledwie dwudziestokilkuletni chłopcy grający tak różną muzykę, przy wykorzystaniu sampli i kontrabasu. Świetny pomysł na muzykę. A potem rankiem to już kilkugodzinna podróż do domu...
Cały wyjazd to wynik pracy Udar booking, czyli naszego Petra, któremu w tym miejscu najmocniej dziękujemy. Za kierownicą siedział niezastąpiony w naszych podróżach, szczególnie kulinarnych doznaniach i wędrówkach Radek - dziękujemy ogromnie.
pivo, pho, kolano, rum, rock and roll, love, noise, jazzcore, I love Czech Republic....
zdjęcia z koncertu w Pradze, Kaśtan.